„-Czy twoja żona wie, że ją kochasz?-CIĄGLE JEJ TO MÓWIĘ!-Mówisz?! To tylko słowa bez znaczenia, jak suche liście na wietrze. Słowa. Pokaż jej, że ją kochasz. Wyciągnij rękę i bądź szczery”Tysiąc słów (2012)
„Wyjątkowość mowy ludzkiej” . Tak mniej więcej brzmiał temat, z którym przyszło mi się zmierzyć jeszcze w szkole licealnej, kiedy przed polonistką próbowaliśmy swoich sił w odpowiedziach ustnych przygotowujących do egzaminu maturalnego. Temat jeden z przyjemniejszych, bo dużo można mówić o samej … mowie. Stale obecna i niezwykle cenna. Właśnie wtedy gdy siedziałam nad kartką papieru i układałam plan swojej wypowiedzi doszłam do wniosku, że jest to coś niesamowitego, czego nie doceniamy na co dzień, co kryje w sobie potężną moc.
Mam tę moc
Słowo ma wielką moc – Takie stwierdzenie z pewnością nie wzięło się znikąd. Słowem potrafimy ranić. To chyba jedno z najgorszych zastosowań naszej „mocy”. Oczywiście często robimy to nieświadomie. Wystarczy spojrzeć na pierwszy lepszy portal społecznościowy – gdy ktoś wyróżnia się czymś, odbiega od ogólnie przyjętych norm naraża się na pośmiewisko, wyzwiska rówieśników. Co jakiś czas można natknąć się na informacje o młodych ludziach, którzy odbierają sobie życie, bo nie radzą sobie z przykrościami wyrządzanymi przez rówieśników. Temat ten można rozwijać, ciągnąć w nieskończoność, jednak sedno przywołania chociażby tego problemu leży w tym, że nie doceniamy wagi naszych słów. Nie myślimy o konsekwencjach, bo jesteśmy pokoleniem gadania.
W tym miejscu dochodzimy do rozłamu, gdyż można gadać jak i rozmawiać.
Pokolenie gadania ma swoje gorące źródełko w internetach i esemesach. Napisać zawsze jest łatwo, lekko i przyjemnie. I nie mówię tutaj, że brzydzę się i stronię od tej formy komunikacji. Tak naprawdę lubię smsować ze znajomymi, prowadzić bezsensowne gadki na czacie. Chodzi o to, żeby w tym się nie zatracić. Pokolenie gadania zatraca umiejętność ważenia słów. Wszelkie emocje zastępują emotikony, lole i heheszki. Jedna emotikonka może być uśmiechem radości, jak i uśmieszkiem politowania. Niestety, a może właśnie „stety” nie wynaleziono jeszcze opcji przekierowywania uczuć odbiorcy wprost na tablety, laptopy i smartfony.
Jednak nie ma to nic wspólnego z rozmową. Rozmowa idzie wraz z prawdziwą interakcją – widzimy naszego rozmówcę. Gdy rozmawiamy nie jesteśmy w stanie ukryć tego, co naprawdę czujemy. Ludzie to skomplikowane istoty, których kąciki ust się unoszą, tworzą się leciutkie zmarszczki wokół oczu, gdy coś ich rozśmieszy, ucieszy lub też delikatnie unoszą brwi, gdy są zaskoczeni. W rozmowie stajemy się bardziej rozważni, staramy się dobierać słowa, bo wypowiedziane raz zapadają w pamięć. Tutaj nie skorygujesz ani jednego fragmentu wypowiedzi, który wydaje ci się nieodpowiedni.
Zastanów się ile daje rozmowa… Przypomnij sobie moment, w którym ostatni raz rozmawiałaś/rozmawiałeś z kimś bliskim przy stoliku, na którym stała gorąca kawa i kawałek ciasta. Zabiegane pokolenie gadki, które zwalnia na ten jeden moment, dla tej konkretnej osoby i przełącza się na tryb rozmowy… Mimo, że jeszcze chwilę temu mogło się to wydawać zwykłym spotkaniem, może w tej chwili nabiera nieco głębszego znaczenia?
Słowem można zdziałać wiele. Przede wszystkim wiele dobrego. Twój przyjaciel właśnie rozstał się z drugą połówką? Nic bardziej nie pocieszy go niż rozmowa. Znasz tego sąsiada z góry, który raz dziennie, o stałej porze wychodzi i siada na pobliskiej ławeczce i patrzy na mijających go ludzi? Pewnie zrobiłoby mu się miło gdyby go ktoś zagadał jaka piękna jest dzisiaj pogoda, a i w gazecie napisano, że pan K. zdobył szczyt góry w rekordowym czasie. A może jest ktoś naprawdę bliski, komu chciałbyś powiedzieć jak wiele dla ciebie znaczy?
Dla bohatera filmu „Tysiąc słów” słowa nie mają większego znaczenia, jednak gdy zostaje „skazany” na tysiąc słów – milknie. Każde słowo w jego przypadku jest na wagę złota, gdyż zużycie ich jest równoznaczne z tym, że umrze. Jednak nie można milczeć w nieskończoność i kiedyś trzeba odpowiedzieć. Jakie słowa i skierowane do kogo będzie w stanie poświęcić za cenę własnego zdrowia, a w końcu życia? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi, bo naprawdę warto poświęcić godzinę na obejrzenie tego filmu, by wysunąć kilka – jak sądzę cennych – wniosków.
Słowa mogą się przerodzić w rozmowę i wtedy nie są „tylko słowami”. Poświęcony czas jest równoznaczny z gestem. Jakim? Pokazujemy tym samym, że ta właśnie osoba jest dla nas ważna. Wśród pokolenia gadki, powinniśmy zacząć na nowo uczyć się doceniać rozmowy. To wspaniałe gdy słowa wiążą się z czynem. Kto wie, kiedy my będziemy potrzebować rozmowy i tym samym bliskości, nie zostaniemy „pocieszeni” i odprawieni z kwitkiem gadką?