Żyjemy w świecie, gdzie z każdej strony zalewają nas informacje. Od rana do wieczora w prasie, telewizji, radiu czy też w internecie możemy dowolnie przebierać w nagłówkach. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że większość z nich dotyczy jakiegoś nieszczęścia. Co się stało z pozytywnymi wiadomościami? Czy wokół nas nie dzieje się nic dobrego, o czym warto wspomnieć?
Media mi mówią, że mieszkam w terrorystanie
Czy świat naprawdę jest tak brutalny, zatopiony w wojnach, nienawiści, krzywdzie i kłamstwie? O takie wrażenie nie jest ciężko. Znacznie trudniej jest znaleźć informację, która poruszy odbiorcę. To taka mała arytmetyka wrażliwości, kiedy zło przekłada się na większą oglądalność i poruszenie, a dobre rzeczy traktuje się z pobłażaniem, bo nie mają zbyt wysokiej oglądalności. Budzące więcej skrajnych emocji wiadomości są bardziej zapamiętywane i dobrze się o nich dyskutuje. Jednak czy nie warto byłoby częściej uśmiechnąć się i nabrać wiary w ludzi słuchając o zwykłych czynach, które w dzisiejszym świecie uchodzą za bohaterskie?
Na przystawkę – polityka z katastrofą
Na dzień dobry prezenter zazwyczaj raczy swoich odbiorców rządowymi kłótniami nad nowymi ustawami, sporami o Trybunał Konstytucyjny, międzypartyjnymi sprzeczkami i nakręcaniem spirali nienawiści między zwaśnionymi politykami. Dodatkiem są katastrofy oraz napaści wszelkiego rodzaju i formatu. Od powodzi, przez pożary aż do aktów agresji. Nikt nie zainteresuje się obradami, które przebiegły bez jakiejkolwiek sprzeczki, a pociąg z Poznania do Warszawy przyjechał na czas. Uwagę zwracamy na coś dopiero w momencie, gdy odbiega od normy, lub następuje zaskakujący przełom. Pobudza nas sensacja i to o niej żywo dyskutujemy ze znajomymi.
Jednak nie można demonizować przekazów medialnych w nieskończoność. Na końcu wiadomości zawsze trafi się optymistyczny akcent, który załagodzi wcześniejsze napięcia. Wciąż jednak jest to jedna wiadomość na kilka innych negatywnych.
Pożerający monochromatyzm
Wszystkie zdarzenia kategoryzujemy i zamykamy w dwóch szufladkach: czarnych bądź białych. W przekazach brakuje wypośrodkowania i spojrzenia na sprawę w szarych barwach. Może czas sięgnąć po wiadomości z nieco innej półki? Niezwykłe rzeczy niekoniecznie muszą być złe, żeby budziły sensację. Wśród takich wiadomości warto przypatrzeć się naukowym odkryciom, ludziom w obliczu nieszczęścia, którym udało się przezwyciężyć przeciwności. Takie wiadomości nie budzą już niepokoju, ale podświadomie podbudowują ludzką psychikę.
W poszukiwaniu piękniejszego oblicza wiadomości warto sięgnąć po reportaże. Dla wielu dziennikarzy ważnym aspektem pracy jest pomoc. Bez zawahania można powiedzieć, że reporterzy mają szczególną moc. Kiedy sprawy wyglądają beznadziejnie i na miejscu pojawiają się dziennikarze, nagle coś zaczyna drgać. W jednym momencie po nagłośnieniu sprawy pojawiają się osoby chętne do pomocy.
Inną kwestią jest nagłaśnianie skandali. Afer rządowych lub innych instytucji publicznego zaufania. Nie zawsze jest to zwykłe poszukiwanie sensacji. Zwrócenie uwagi na puste obietnice, kłamstwa czy też łamanie prawa ma na celu pociągnąć do odpowiedzialności.
Świat cichych bohaterów
Próżno jednak szukać dobrych wiadomości, jeśli ludzie przechodzą obojętnie nad niejedną tragedią drugiego człowieka. Śledząc wiadomości, co jakiś czas można przeczytać lub zobaczyć jak nieliczne jednostki zatrzymują się i udzielają pierwszej pomocy osobom nieprzytomnym lub zatrzymują agresywne osoby. To bardzo przykre, że w cywilizowanym świecie, gdzie udzielenie pomocy nie powinno być niczym nadzwyczajnym tylko ludzkim odruchem, tak niewielu jest w stanie zatrzymać się i pomóc. Z drugiej strony zwykli bohaterowie nie robią niczego dla rozgłosu, a ich działanie to zwykła empatia. Kończąc – jak sądzę – optymistycznym akcentem, bohaterowie o ludzkim sercu są obecni wśród nas i może każdy czasem powinien spojrzeć na drugą osobę z myślą „Ja też będę bohaterem, pomogę!”.